Książka „Wyprawa Asów” Georga R.R.
Martina, która została niedawno przeze mnie przeczytana, zagościła w
spisie moich ulubionych książek. Opowiada ona o świecie, w którym zagościł
wirus dzikiej karty. Nasłali go kosmici o wyglądzie zbliżonym do ludzi. Jeden z
nich sam przybył na planetę i go rozniósł. Ziemianie nazywali go doktorem
Tachionem. Człowiek zarażony wirusem na 90% umrze, na 9% zostanie dżokerem i na
1% zostanie asem.
Dżoker to człowiek, który
przeszedł mutację (często mutacja jest związana z zainteresowaniami nosiciela).
Mutacje wyglądają przeróżnie - od skrzydeł, przez trąby zamiast nosa, po zmianę
w 3 metrowego trolla o gigantycznej sile i skórze, którą przebije dopiero seria
z karabinu. Asowie są superbohaterami, mogą władać telekinezą, telepatią,
niezwykłą siłą czy odpornością na czas. W Nowym Jorku po II wojnie
światowej i ataku wirusa powstają tzw. getta, w których są trzymani dżokerowie.
Wprawdzie mogą stamtąd wychodzić, lecz poza gettem zwanym Dżokerowem są podatni
na nienawiść reszty społeczeństwa. Przychylny dżokerom senator Hartman wpada na
pomysł zorganizowania wyprawy dookoła świata, by zobaczyć, jak na świecie się
traktuje ofiary dzikiej karty. Tak zaczyna się przygoda, w której wezmą udział
dziennikarze i dziennikarki, dżokerowie i dżokerki, asowie i aski.
Książka, jak już napisałem na
początku, jest jedną z moich ulubionych. Czyta się ją bardzo przyjemnie, a
historia jest opisana tak przejrzyście, że nie zauważyłem, że to była ostatnia
część całego cyklu. Polecam każdemu, szczególnie fanom twórczości Georga R.R.
Martina.
Przemek, V c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz